Strefa Uwielbienia
Spontaniczna ekspresja z jaką ludzie wyrażają swoją wdzięczność Panu jest zawsze zachwycająca. Z roku na rok w okolicach czerwca podczas Strefy Zero tłum ludzi głodnych obecności Pana przeistacza się w chwalców, którzy jednym głosem i w tym samym Duchu wołają: “Hosanna Synowu Dawidowemu!!! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie. Hosanna na wysokościach!!!” Nie ma znaczenia czy stoisz na trybunach, pod sceną czy też służysz w zespole uwielbienia, poczucie jedności wypełniające salę gdzie odbywa się Strefa jest za każdym razem takie samo albo i coraz pełniejsze z roku na rok. Dźwięki instrumentów, głosy, taniec, flagi, oprawa multimedialna, prorocze obrazy z Art Cornera wszystko oddaje chwałę Bogu Najwyższemu. Pamiętam jak dwa lata temu lider pomocniczy naszej wspólnoty Patryk tańczył jak szalony po scenie oddając chwałę Bogu, jak to możliwe, że człowiek pochłonięty organizacją milionów szczegółów związanych z tą konferencją ma jeszcze siłę żeby radośnie z lekkością tańczyć przed Bogiem?
Odkąd pamiętam uwielbienie, jakie łamało moje serce było głośne i ekspresyjne, pełne radości i zaangażowania. Taki rodzaj modlitwy odnalazłem na Strefie Zero. Każdego roku, kiedy miałem zaszczyt służyć w diakonii, którą prowadzi Krzysiu Korniak, zadawałem sobie podobne pytanie: “czy ta scena wytrzyma energiczne tupanie Krzyśka”. Służąc czasem uśmiechałem się patrząc na niego kiedy tak tupał i wykrzykiwał na cześć Pana. Mam nadzieję, że się nie obrazi jak będzie to czytał, ale przypominał mi wtedy jakiegoś kowboja ujeżdżającego dzikie konie 🙂 Sam często słyszałem w sercu ciche wezwanie od Pana: “Czy chcesz mnie naśladować również w uwielbieniu?”.
Wiedziałem o co Bogu wtedy chodziło… to dzikie HALAL było najwłaściwszą formą uwielbienia na ten czas, nie zastanawiając się długo zaczynałem podskakiwać nie zważając na otaczające mnie kable gitarowe i muzykę, którą gram, to już wtedy nie miało znaczenia. Uwielbiam te momenty, kiedy muzyka nie jest ważna bo uwielbienie “samo płynie” a atmosfera jest tak gęsta obecnością Pana, że ciężko ustać na nogach. Za sceną na backstage każdego roku widziałem wiele emocji… wzruszenie pomieszane z permanentnym zmęczeniem, radość, łzy, ekscytacja…
ale też spora ofiara wszystkich posługujących i koszty, jakie trzeba było ponieść, aby Imię Pańskie było uwielbione.
Nadal jest to dla mnie zadziwiające jak Bóg posklejał do kupy naszą metanojską diakonię. Jak to możliwe, że ludzie o tak różnych gustach muzycznych są w stanie zjednoczyć się razem aby w jednym Duchu uwielbiać Boga muzyką i śpiewem. Każda Strefa jest dla mnie wyjątkowa pod względem uwielbienia i każda jest inna. Nie mam zamiaru przestać się dziwić co tym razem Bóg uczyni poprzez uwielbienie w tym roku. Spodziewam się potężnego przebudzenia ludzkich serc, w których zagości wdzięczność i radość, liczę że to się będzie wylewać na cały kraj, a pełne radości i ekspresji uwielbienie Boga stanie się stylem życia w wielu zakątkach Polski.
autor: Tadeusz Urbaniak, służba uwielbienia w Metanoi